Wpis

02. 02. 2010, Magdalena

Fenkuły to nie jest futro…

Od kilku tygodni fascynuje mnie to warzywo. Krążyłam wokół niego zastanawiając się co by tu z niego zmajstrować. Ma w swojej formie coś naprawdę pięknego. Jakby warstwy szlafroka nakładające się na siebie. Niby nazwywa się u nas koper włoski, ale dla mnie jest jaskiś taki japoński. Więc dziś go kupiłam i wyznaczyłam go na głównego bohatera jutrzejszego obiadu w mamastudio. Fenkuł ma niesamowity anyżkowy aromat, dlatego doskonale pasuje do dań z ryb i owoców morza. Kupiłam więc i filety z pstrąga. Utarłam w moim nowym moździerzu dużą ilość czosnku, soli morskiej i pietruszki. Natarłam rybęp owstałą pastą. Odciełam końce fenkuła i pokroiłam go na cienkie półplasterki usuwając stwardniałe części. Część zielonych końców pozostawiłam do przybrania. Rybę ułożyłam w naczyniu żaroodpornym przekładając plastrami masła, a całość polałam sokiem z cytryny. Wstawiłam do piekarnika na ok. 2o minut. Całe mieszkanie wypełnił niesamowity aromat. Zrobiłam specjalną porcję dla Kuby na jutro do pracy, ale zjadł ją natychmiast z ziemniaczanym puree, które zrobiłam już dziś, żeby móc w studio przysmażyć na maśle. To będzie dopiero wypas – przysmażane puree mmm.

Słowa–klucze:
,

Komentarze

Twój komentarz

Praktyczna piękna unikalna torba nie tylko na zakupy

Książka „Klapsa czy konferencja?”

Klapsa czy konferencja?

Nasza książka jest zupełnie inna niż wszystkie. Oprócz wielu wypróbowanych przepisów i wyjątkowego designu, dwóch kolorów okładki, ma ciekawą formę pamiętnika.

Każdy rozdział zaczyna sie od zabawnej historyjki z życia głownej bohaterki, która to urządza parapetówkę, leczy kaca, zaprasza rodziców na obiad i tak dalej. Opowieści te łączą sie z różnymi daniami, które to serwuje sobie i swoim najbliższym ta urocza osoba.

Co my tu z zresztą będziemy o tym opowiadać, to trzeba przeczytać!

Na zachęte obejrzyjcie sobie z bliska kilka stron.

Pokaż fragment książki

Kontakt