Wpis

26. 06. 2010, Paulina

Tajemnica zielonego groszku

Znowu mamy czerwiec, znowu deszczowy, ale natura niewiele sobie robi z niesprzyjających warunków pogodowych i zgodnie ze swoim planem wypuszcza nowe towary na rynek. Szparagi juz passe, teraz wszyscy zaczynają mówić o bobie, a ja rozmyslam o  zielonym groszku. Swieżo łuskany groszek jest moim fetyszem z dzieciństwa, pamiętam razem z bratem zrywaliśmy go prosto z krzaczków na działce, wydłubywaliśmy zielone kuleczki z łupinek i objadaliśmy się nim, aż bolały nas brzuszki. Kiedy dorosłam… cóż, wiele rzeczy nie było już takich samych jak dawniej, między innymi okazało się że groszek to mogę sobie wydłubać z puszki, ewentualnie z mrożonki.
W różnych delikatesach można dostać też groszek cukrowy, sprowadzany z daleka, co jest jakimś tam rozwiązaniem, ale nie do końca satysfakcjonującym, przecież patrząc na ilość puszek z groszkiem konserwowym na sklepowych półkach, można by uznać że jesteśmy jakimś groszkowym imperium!
Jednak w 2010 okazuje się, że nie wszyscy ładują groszek od razu do puszki. U sympatycznych chłopaków co sprzedają warzywa nieopodal mojego domu, pojawił sie łuskany groszek na wagę! Mój entuzjazm szybko jednak opadł gdy dowiedziałam się ile kosztuje – 45 pln za kilogram!!! Nieprawdopodobne.
Czy to jest ten sam rodzaj groszku co trafia do puszek i mrozonek, które kosztują jakieś parę złotych, a jak wiadomo, puszka, naklejka, torebka, itp tez nie jest za darmo??? To jest dla mnie wielka tajemnica polskiego rolnictwa i przetwórstwa owocowo-warzywnego.
Na szczęście, znalazłam ostatnio w sklepie Simply, który kiedyś był Eleą, groszek cukrowy, w przyzwoitej cenie i polskiej produkcji. Taki groszek jadamy w całości, obskubując mu tylko wcześniej końcówki, tak jak fasolce szparagowej. Jest pyszny, słodkawy i chrupki, nawet na surowo.
Ja najbardziej lubię usmażyć na oliwie dwa pokrojone ząbki czosnku, kiedy będą złote i chrupiące, odcedzić i na pozostałej oliwie poddusić krótko groszek. Lekko go solę i bacznie obserwuję, bo musi wciąż być al dente!
Groszek podaje z chrupiącym czosnkiem i startym parmezanem.
Myślę, że zielone strączki też są doskonałym towarzyszem ostrych, azjatyckich smaków, co obiecuję wypróbować wkrótce!

Słowa–klucze:

Komentarze

Twój komentarz

Praktyczna piękna unikalna torba nie tylko na zakupy

Książka „Klapsa czy konferencja?”

Klapsa czy konferencja?

Nasza książka jest zupełnie inna niż wszystkie. Oprócz wielu wypróbowanych przepisów i wyjątkowego designu, dwóch kolorów okładki, ma ciekawą formę pamiętnika.

Każdy rozdział zaczyna sie od zabawnej historyjki z życia głownej bohaterki, która to urządza parapetówkę, leczy kaca, zaprasza rodziców na obiad i tak dalej. Opowieści te łączą sie z różnymi daniami, które to serwuje sobie i swoim najbliższym ta urocza osoba.

Co my tu z zresztą będziemy o tym opowiadać, to trzeba przeczytać!

Na zachęte obejrzyjcie sobie z bliska kilka stron.

Pokaż fragment książki

Kontakt