Wpis
- 25. 10. 2011, Paulina
-
Tokio
Mój paszport wygląda jak skóra XIX wiecznej cyrkówki, została w nim chyba jedna pusta karteczka…Co jest ze mną nie tak, że cały czas planuję kolejne wycieczki, wyjazdy, ucieczki powiedziałby ktoś mądry. Jestem nałogowcem jeśli chodzi o podróżowanie – daleko czy blisko, sama czy w towarzystwie, byleby wyjechać. Ciekawe czy kiedyś wyjadę i nie wrócę…
Wracając do mojego paszportu przybyła tam pięczątka z lotniska Narita w Tokio! Tak, tak udało mi się spełnić jedno z moich licznych marzeń – skosztować prawdziwego japońskiego jedzenia!
Oglądam zdjęcia próbując poskładać wrażenia do kupy, piję mętną zieloną herbatę i staram się opanować senność przesuniętej strefy czasowej.Spędziłam 10 dni w szalonym Tokio, które jest jakąś niesamowitą futurystyczną metropolią, płynnie funkcjonującym, gęsto zabudowanym molochem, w którym mieszka prawie 30 mln ludzi! A nad tym wszystkim radioaktywny cień Fukushimy – czasem przypominała mi się ksiązka „Rok Potopu” M. Atwood. Otwierałam szeroko oczy próbując zrozumieć obyczajowość ludzi, relacje społeczne, popkulturę i tradycje. Na dwa dni wyrwałam sie na prowincję, gdzie były gorące źródła, czerwieniejące liście i pola złotego ryżu. Już wiem że muszę tam wrócić, właśnie na japońską wieś, gdzie małe poletka z warzywami i owoce na drzewach i krowy na pastwiskach.
Japońska kuchnia – jaka ona jest? Dzieki wspaniałej O. która niestrudzenie objaśniała WSZYSTKO – dziwne nazwy i nieznane kształty nabierały smaków i głebokiego znaczenia i okazywały sie jak najbardziej jadalne i dalece smaczne.
Wielki mam szacunek do olbrzymiej różnorodności produktów – warzywa w tym wiele bulwiastych i korzeni, z nich robione różne pikle, glony w wyborze olbrzymim, galaretki konnyaku (robione ze startego korzenia rośliny zwanej devil’s tongue – słynne 0 kcal food), tofu – moje ulubione -jedwabiste, dalej skórka z tofu, smażone, twarde, przeróżne owoce morza – uni czyli jeżowiec, naprawdę dziwne ślimaki, ikra, swojskie kluski udon, ramen, soba. Sfermentowana fasolka natto – to akurat było paskudne! Wspaniała, różnorodna tradycja kulinarna. Szaszłyki, placuszki, pierożki, grile. Gdzieś tam w tym wszystkim sushi, jako jedna z wielu propozycji. Dużo zresztą prostsze w formie niż u nas, gdzie króluje tradycja barokowego kalifornijskiego sushi – po prostu ryż, wasabi, ryba, inny morski stwór albo omlet.Odwiedziliśmy słynny targ rybny Tsukiji, jak mówią największy targ rybny na świecie, gdzie od 3 rano wre praca, a o 5.30 odbywa się słynna aukcja tuńczyków. Aukcja nie jest dostępna obecnie dla zwiedzających, ale tuńczyki zakupione i odwożone przez nabywców mogliśmy obejrzeć. Są zamrożone, ryby te głęboko się zamraża jeszcze na statku, są wielkie, chociaż podobno już nie tak wielkie jak kiedyś, w epoce przed przełowieniem. Apetyt Japończyków na ryby jest ogromny i nie mogłam pozbyć się refleksji , tam na targu, że będą musieli go poskromić. Prognozy nie są wesołe – przy obecnej ilośći połowów za 40 lat nie będzie już dzikich, morskich ryb. A Japonia ma w nosie kwoty połowów i nie ogładając sie na protesty odławia wieloryby.
Tuńczyka sprzedaje się też suszonego, startego na cieniusieńkie płatki bonito, którymi posypuje się różne potrawy.
Jedną z najsmaczniejszych rzeczy jakie jadłam było jedwabiste tofu usmażone w tempurze posypane właśnie płatkami bonito. To nie tylko było pyszne – miało też wspaniałą konsystencję – w środku niczym budyń na zewnątrz chrupiące i pikantne. I do tego sake, mnóstwo sake!!!! Cholera uciekło ostatnie metro…trzeba sie znów bawić do rana!
Niedawne wpisy
Twój komentarz
Książka „Klapsa czy konferencja?”

Nasza książka jest zupełnie inna niż wszystkie. Oprócz wielu wypróbowanych przepisów i wyjątkowego designu, dwóch kolorów okładki, ma ciekawą formę pamiętnika.
Każdy rozdział zaczyna sie od zabawnej historyjki z życia głownej bohaterki, która to urządza parapetówkę, leczy kaca, zaprasza rodziców na obiad i tak dalej. Opowieści te łączą sie z różnymi daniami, które to serwuje sobie i swoim najbliższym ta urocza osoba.
Co my tu z zresztą będziemy o tym opowiadać, to trzeba przeczytać!
Na zachęte obejrzyjcie sobie z bliska kilka stron.
Komentarze
Monika napisał(a) 25. 10. 2011 o 8:39:
bentomonia napisał(a) 24. 11. 2011 o 10:29:
Majka napisał(a) 06. 03. 2012 o 10:04: