Wpis

30. 11. 2011, Paulina

Szpinak, tofu, soba

Czytam sobie książkę, tym razem nie kucharską, Joanny Bator „Japoński wachlarz” i żałuję, że nie przeczytałam jej przed wyjazdem do Japonii. Autorka spędziła tam dwa lata, bacznie obserwując dziwny spektakl tokijskiego życia, który z pomocą licznych japońskich przewodników próbowała przeniknąć i zrozumiec. Efekt doskonały, książkę czyta się jednym tchem, polecam wszystkim japofilom (??), planującym podróż w tatmtym kierunku czy pragnącym odswieżyć japońskie wspomnienia. Moje tęsknoty i pragnienia zazwyczaj kompensuję jedzeniem, które obok ubierania się jest według mnie idealnym sposobem na wyrażanie różnego rodzaju uczuć (co na to psycholog?) więc biorę co mam pod ręką: tofu, szpinak i gryczny makaron soba.

Naprawdę nudzi mnie już wysłuchiwanie narzekań na tofu, że bez smaku, że fu. 126 mln ludzi nie może się mylić. Co prawda ciężko u nas o wspaniałe tofu jedwabiste, skórki tofu też nie dodostania, ale to które jest dotępne w większości dobrze zaopatrzonych sklepów świetnie się nadaje do marynowania i intensywnego smażenia.

Dla 2 osób

  • Kostka tofu
  • 1/4 kg świeżego szpinaku
  • 2 pęczki makaronu soba
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki uprażonego sezamu
  • odrobina oleju sezamowego
  • olej do smażenia
    Marynata
  • 4 łyżki sosu sojowego
  • 1 łyżka miodu
  • 1 łyżka octu ryżowego
  • opcjonalnie mirim

Tofu kroimy w 1/2 cm plasterki, odciskamy nadmiar wody w recznik papierowy. Mieszamy sos sojowy, odrobine gorącej wody, miód i ocet. Zalewamy tą marynatą tofu, odstawiamy na pół godziny.
W tym czasie dokłądnie myjemy i suszymy szpinak. Wrzucamy go na sucha patelnie, przykrywamy i dusimy aż zmniejszy objętośc.
Tofu wyjmujemy z marynaty (marynatę zachowujemy!), na patelni rozgrzewamy dużo oleju do smażenia, ja używam ryżowego bo można go mocno rozgrzać i się nie przypala i smażymy tofu aż będzie mocno brązowe. Przewracamy widelcem. Usmażone tofu odsączamy z nadmiaru tłuszczu na papierze.
Makaron soba jest zazwyczaj pakowany w pęczki – jeden pęczek mniej więcej na jedną osobę- gotujemy według przepisu na opakowaniu. Po ugotowaniu przelewamy zimną wodą, inaczej się sklei.
W międzyczasie do szpinaku dodajemy marynatę z tofu, pokrojony grubo czosnek, 2 łyżki oleju, 2 łyżki mirimu jak mamy i smażymy na dużym ogniu przez parę minut. Jeśli jest za mało słone dodajemy sos sojowy. Pod koniec dodajemy jeszcze parę kropel oleju sezamowego i uprażony sezam.
Wszystko możemy podać albo razem, czyli makaron mieszamy na patelni ze szpinakiem i kładziemy na wierzch kawałki tofu. Albo po japońsku w osobnych miseczkach. Oishii!!!!!

Słowa–klucze:
, , , ,

Komentarze

  • magdalenka napisał(a) 01. 12. 2011 o 11:13:

    Bardzo staranna stylizacja. Podoba mi się!

  • Paulina napisał(a) 01. 12. 2011 o 21:45:

    Prosze zwrocic uwage na podpórke pod pałeczki w kształcie króliczka!

  • Majka napisał(a) 01. 03. 2012 o 13:06:

    Paulino i ja zachwycam się prostotą Japończyków. Dwie książki, które mnie zainspirowały do życia i działania są autorstwa Dominique Loreau „Sztuka prostoty” i „Sztuka umiaru”. Opisuje w nich właśnie japoński minimalizm, które zachwyca i zaskakuje. Ww. pozycję też chętnie przeczytam, tak jak chętnie przyżądzę powyższe danie. Proste i piekne! Zastanawiam się tylko nad szpinakiem, by nie zepsuć mu pieknego zielonego koloru. Czy tego sosu sojowego przypadkiem nie jest za dużo? Może w ogóle zrezygnować z wlewania tej całej marynaty do niego? :)

Twój komentarz

Praktyczna piękna unikalna torba nie tylko na zakupy

Książka „Klapsa czy konferencja?”

Klapsa czy konferencja?

Nasza książka jest zupełnie inna niż wszystkie. Oprócz wielu wypróbowanych przepisów i wyjątkowego designu, dwóch kolorów okładki, ma ciekawą formę pamiętnika.

Każdy rozdział zaczyna sie od zabawnej historyjki z życia głownej bohaterki, która to urządza parapetówkę, leczy kaca, zaprasza rodziców na obiad i tak dalej. Opowieści te łączą sie z różnymi daniami, które to serwuje sobie i swoim najbliższym ta urocza osoba.

Co my tu z zresztą będziemy o tym opowiadać, to trzeba przeczytać!

Na zachęte obejrzyjcie sobie z bliska kilka stron.

Pokaż fragment książki

Kontakt