Wpis

07. 03. 2012, Paulina

Smażony śledź

Współczesny świat ma dla mnie wiele tajemnic. Nie zagłębiając się nawet w takie kwestie jak Wielki Zderzacz Hadronów, po co Google chce znać treść moich sms czy tłumaczenie prozy Jamesa Joyca. Mam na myśli prosty świat człowieka, który lubi zjeść – stoję przed półką w sklepie spożywczym i nie potrafię znaleźć odpowiedzi na pytanie: dlaczego groszek w puszce jest tani a świeży groszek w sezonie jest drogi? Dlaczego pasternak sprzedaje się jako pietruszkę? Dlaczego śledzia pełno jest w formie marynowanej a tak rzadko ktoś go na przykład wędzi? A dlaczego nie ma świeżego śledzia i świeżej makreli w ciągłej nieustającej sprzedaży? Wszędzie tylko łosoś i pstrąg!

No ale życie jest czasem naszym przyjacielem i przechodząc obok budki z rybami na pobliskim bazarku zobaczyłam je przez okno… srebrzyste tuszki śledziowe, z daleka widać że świeżutkie, śliczne, surowe, do smażenia właśnie. Kupiłam ich z 6 sztuk, kosztowało to chyba z 7 pln i szczęśliwa bardzo pobiegłąm do domu. Świeży śledź – nie dość, że pyszny i zdrowy to jest jeszcze banalnie ławy w przyrządzeniu, a jego smak przypomina smak najlepszych wakacji nad polskim morzem jakie przeżyliście.

Tuszki płuczemy, suszymy dokładnie papierem, solimy i obtaczamy w mące – u mnie była wymieszana z bułką tartą. Na dużej patelni rozgrzewamy olej, ja używam ryżowego, gdyż można go mocno rozgrzać i się nie pali i smażymy nasze śledzie po kilka minut z każdej strony.
Świetnie smakują skropione cytryną z kawałkiem żytniego chleba z masłem. Doskonale będzie też do nich pasować sałatka z pieczonych buraków, na przykład ta.
Albo sos z kwaśnej śmietany, jabłka i cebuli jak u mnie na zdjęciu.

  • 1 kubek kwaśnej śmietany 12%
  • 1/2 cebuli
  • 1 łyżeczka octu jabłkowego(niekoniecznie)
  • 1/2 kwaśnego jabłka
  • sól
  • kilka ziaren czerwonego pieprzu (opcjonalnie)

Cebulę drobno kroimy, na sitku przelewamy kilkakrotnie zimną wodą, odsączamy. Jabłko kroimy w drobną kostkę, skrapiamy octem. Mieszmay ze śmietaną, solimy. W moździerzu zgniatamy pieprz, dodajemy do sosu. Podajemy do usmażonego śledzia. Smacznego!

Słowa–klucze:
, ,

Komentarze

  • Majka napisał(a) 08. 03. 2012 o 8:43:

    Świetne danie!
    A z tą świeżą rybą to fakt. Jakbyśmy żyli daleko, daleko od rzek, jezior i mórz. Ja częściej wybieram pstrąga niż łososia. O wiele przystępniejszy cenowo. Właśnie wczoraj przyrządzałam wg przepisu z Waszej książki, z imbirem, cebulą i chili. Mięsko co prawda nabrało trochę za słabo aromatu z przypraw, ale może dlatego, że ryba była dość duża albo za krótko się macerowała. Ale ogólnie pychota!
    A w sprawie ww. sosiku, to dlaczego cebulę należy przelewać zimną wodą? Czy to konieczne? Jakie to ma znaczenie?
    Dużo słońca i uśmiechu w DNIU KOBIET!

  • Asia napisał(a) 08. 03. 2012 o 10:43:

    dziękujemy za życzenia!!! wzajemnie najlepszego!!
    Pau jak to pięknie wyglada!!!

  • malgwes napisał(a) 08. 03. 2012 o 13:53:

    to jest po polsku ZIELONY ŚLEDŹ

    ojczysty, dodaj do ulubionych. podtrzymywanie nazwy ZIELONY ŚLEDŹ uwazam za rownie istotne, jak uzywanie słów groszek (=espresso), pół czarnej, birbant, wuzetka czy Kamionek. czyli za kompletnie niewazne :)

    polszczyzna naszych rodzicow i dziadkow byla bogata i swoista, zal tego wszystkiego, w mojej rodzinie babki, prabababki i oczywiscie niemiecki dziadek, nazwy „śledź zielony” używali tak zwyczajnie, jak zwyczajna byla to potrawa

    tu jedno z wyjasnien, ale google wyrzuca kilka innych koncpecji:

    „Takie świeże śledzie zwiemy zielone śledzie co też pochodzi z niemieckiego Grüner Hering gdyż zielone jest synonimem świeżości.” http://www.wiatrak.nl/2390/sledz

    a niedobor ryb w Polsce nalezy do b skomplikowanych problemow, w to wchodzi i PRLowska gospodarka planowana i postPRLowska nieplanowana, ekologia Baltyku, nasza narodowa polityka odłowów, etnografia, obyczaje, socjologia, no i oczywiscie transport i logistyka ;), a takze problem centralizacji i nierównosci regionow. jednak wszystko to potrafi przewalczyc pani z rybnego na Nieklanskiej swoja masywna piersią obleczoną w fartuch!

    pozdrawiam z Norwegii, gdzie dostepny jest sledz marynowany na slodko oraz sledz mrozony zasolony, ale za to 4 kotlety z lososia kosztuja 10 PLN. wot tajemnica

  • Paulina napisał(a) 08. 03. 2012 o 20:46:

    Cebule przelewam wodą żeby była mniej ostra, zawsze tak robie kiedy używam świeżej cebuli

  • magdalenka napisał(a) 09. 03. 2012 o 13:12:

    Bardzo apetycznie wygląda ten śledzik! A cebulę to niektórzy przelewają wręcz wrzącą wodą to łagodzi smak i zapach, można potem iść śmiało na randkę.

  • Leszek napisał(a) 29. 04. 2014 o 20:26:

    Dziekuje za nutke nostalgii i super pomysl na …wydawaloby sie „zwyklego” swiezego sledzia…

Twój komentarz

Praktyczna piękna unikalna torba nie tylko na zakupy

Książka „Klapsa czy konferencja?”

Klapsa czy konferencja?

Nasza książka jest zupełnie inna niż wszystkie. Oprócz wielu wypróbowanych przepisów i wyjątkowego designu, dwóch kolorów okładki, ma ciekawą formę pamiętnika.

Każdy rozdział zaczyna sie od zabawnej historyjki z życia głownej bohaterki, która to urządza parapetówkę, leczy kaca, zaprasza rodziców na obiad i tak dalej. Opowieści te łączą sie z różnymi daniami, które to serwuje sobie i swoim najbliższym ta urocza osoba.

Co my tu z zresztą będziemy o tym opowiadać, to trzeba przeczytać!

Na zachęte obejrzyjcie sobie z bliska kilka stron.

Pokaż fragment książki

Kontakt