Wpis
- 19. 03. 2012, Paulina
-
Gorzkie pomarańcze
Koniec zimy. Na Sycylii dojrzewają pomarańcze.
Także te gorzkie, z dzikich drzew pomarańczy, idealne na moją ulubioną marmoladę. Nie do kupienia u nas. No kto by sprowadzał gorzkie pomarańcze do Polski. Małe, twarde, z masą pestek, bardzo kwaśne. Na szczęscie w dobie mediów społecznosciowych, dzieki znajomym na FB trafiam na stronę In Campagna. Polsko – włoski pomarańczowy sad z dostawą do domu :) Swiat nigdy nie był tak mały, a idea bezpośrednich zakupów jest dobra i warta propagowania więc zamawiam skrzynkę 10 kg gorzkich pomarańczy. Znajduję szybko wspólniczkę do tego interesu i spędzam z Em uroczy wieczór w pomarańczowych oparach.
Em twierdzi, że siekanie skórek ma charakter terapeutyczny.Acha – jeśli nie lubicie smaku skórek pomarańczy to nie kłopoczcie się – ta marmolada ma bardzo intensywny ich smak, słodko gorzki, nie dla każdego. Według mnie świetnie pasuję do french tostów na śniadanie, do deserów z serem, grzanek z gorgonzolą, wszędzie gdzie słodycz powinna być trochę wytrawna.
Przepis podstawowy trochę zmodyfikowany za blogiem Davida Lebovitza
1 kg gorzkich pomaranczy
sok z 1 dużej, zwykłej pomarańczy
1 kg cukru
szklanka wody
łyżeczka soli
Pomarańcze myjemy i suszymy. Warto dodać że pomarańcze z In Campagna mają certyfikat eko, więc na skórkach nie ma pestycydów ani konserwantów. Kroimy je na pół w poprzek i wyciskamy sok albo na wyciskarce albo po prostu ręką. Pestki wydłubujemy i zachowujemy na sitku. Są bardzo ważne gdyż są pełne pektyn, które sprawią, że dżem zgęstnieje. Ze skórek łyżką wydłubujemy białe albedo, nie będzie nam potrzebne i skórkę siekamy w drobną kostkę. Muszę się przyznać, że poszłam na łatwiznę i część skórki posiekałam w blenderze – świetnie zadziałało.
Wyciskamy sok ze zwykłej pomarańczy, dodajemy do reszty soku.
W dużym, najlepiej ceramicznym garnku mieszamy sok, cukier, wodę i sól. Zagotowujemy na małym ogniu i dodajemy skórki jak cukier się rozpuści. W małym garnuszku gotujemy pestki zalane małą ilością wody, po chwili gotowania płyn robi się galaretkowaty, odsączamy go na sitku i dodajemy do garnka – zabieg powtarzamy trzy razy aż wszystkie pektyny się wygotują i woda przestanie zamieniać się w galaretke. Ten patent podpowiedział mi sąsiad, który przetwarzal pomarańcze pare dni wczesniej, jako alternatywę do gotowania pestek wraz z marmoladą w muślinowym woreczku, jak w przepisie Davida Lebovitza. Skraca to czas gotowania.
Marmoladę gotujemy na bardzo małym ogniu, mieszając co jakiś czas, żeby się nie przypaliła, aż wyraźnie zgęstnieje. Dolewamy wodę w razie potrzeby.
Gotując ją dłużej dobrowadzimy go do stanu bardziej galaretkowatego, wiec zalezy to od nas, warto studzic co jakiś czas łyżeczkę marmolady i obserwować jej stan.Oczywiście droga do esperymentów jest wolna. Ja do części marmolady dodałam posiekane daktyle ( ok 200 gramow na kilogram pomaranczy) i wanilię. Zmniejszyłam wtedy ilość cukru. Brandy, koniak albo swiezy imbir jest też wyśmienitym klasycznym dodatkiem, zastanawiam się nad rumem…. Sky is the limit :)
- Słowa–klucze:
- gorzkie pomarańcze, marmolada, przepis
Niedawne wpisy
Twój komentarz
Książka „Klapsa czy konferencja?”

Nasza książka jest zupełnie inna niż wszystkie. Oprócz wielu wypróbowanych przepisów i wyjątkowego designu, dwóch kolorów okładki, ma ciekawą formę pamiętnika.
Każdy rozdział zaczyna sie od zabawnej historyjki z życia głownej bohaterki, która to urządza parapetówkę, leczy kaca, zaprasza rodziców na obiad i tak dalej. Opowieści te łączą sie z różnymi daniami, które to serwuje sobie i swoim najbliższym ta urocza osoba.
Co my tu z zresztą będziemy o tym opowiadać, to trzeba przeczytać!
Na zachęte obejrzyjcie sobie z bliska kilka stron.
Komentarze
Majka napisał(a) 19. 03. 2012 o 13:33:
Paulina napisał(a) 19. 03. 2012 o 16:07:
sąsiad napisał(a) 19. 03. 2012 o 23:11:
Paulina napisał(a) 20. 03. 2012 o 8:22: