Wpis

22. 11. 2012, Paulina

Chleb nasz powszedni

Chyba trzeba by spędzić ostatnie 20 lat w dzikiej puszczy, żeby nie usłyszeć alarmujących wieści o kryzysie rodziny, o tym że nie mamy dzieci, że jest więcej rozwodów niż zawieranych małżeństw i tak dalej. Nie mnie to oceniać. Być może to takie czasy kiedy łatwiej nam być samemu niz tkwić w niesatysfakcjonujących relacjach. Jest też mniejsza presja społęczna – małżeństwo nie jest niezbędne żeby żyć razem, rozwód to żadna tragedia. Bycie samemu też ma teraz troche inny wymiar, przynajmniej w rzeczywistości i świecie jaki ja znam. Obserwuję siebie i moich przyjaciół którzy wybrali życie w pojedynkę, pamiętam jak bardzo bywałam samotna w związkach. Teraz cieszę się nieograniczoną ilością relacji. Tworzymy nowe wspólnoty. Pomagamy sobie. Wspieramy się. Wymieniamy się rzeczami i przysługami. Spędzamy razem cudowny czas.
Nie wiem czy w związku z tym, ale zaczęłam ostatnio piec chleb. Coś co zawsze wydawało mi się bez sensu – po co piec chleb tylko dla siebie, przeciez ja nie jem tyle chleba żeby zjeść kilogramowy bochenek i rózne takie uprzedzenia. Nieprawda.
Piekę duży bochenek chleba na zakwasie, mieszanego, żytnio – orkiszowego. Chleb na zakwasie zawinięty w szmatkę jest dobry przez tydzień. W międzyczasie przychodzi LP, MP, EW, czy inni wieczorni goście i chleb znika. Czasem idę w odwiedziny do GK i ML, koneserów kanapek i zanoszę im kawałek. Tak zwyczajnie się żyje w 2012 roku na Saskiej Kepie w Warszawie. Dobrze się żyje.

Droga do upieczenia własnego bochenka chleba na zakwasie jest dość wyboista i kręta. Podobnie pewnie jest z funkcjonalną rodziną.
I tak miałam łatwiej bo dostałam dobry, stary zakwas od MW, która zresztą oprócz zakwasu ma cudowny dom w górach Izerskich, świetnego męża i trzy cudowne córki! Czyli jednak można. Ale wracając do zakwasu, im starszy tym lepszy, podobno jest piekarnia we Francji gdzie piecze się pieczywo na zakwasie dwustuletnim! Zakwas i życie z zakwasem to w ogóle osobny temat.
Co do wypieku chleba trzeba znaleźć recepture i sposób, który będzie pasował do naszego stylu życia. Nie żartuje. Zrobienie chleba to proces, który trwa 12 do 18 godzin, oczywiście nie trzeba nad nim stać cały czas, ale trzeba mieć na uwadze co się z nim dzieje. Liczba informacji na temat własnoręcznie zrobionego pieczywa w internecie jest olbrzymia. Jest masa pasjonatów piekarzy, którzy na swoich blogach zamieszczają porady, informacje i przepisy. Mnie to szczerze mówiąc przytłoczyło, szukałam przepisu intuicyjnego, polegającego z grubsza na proporcjach (wagi kuchennej z zasady nie tykam), informacji na temat procesu wyrastania i wypieku. Po czterech mniej lub bardziej udanych bochenkach, licznych poradach zasiąganych tu i ówdzie udało się!

Polecam stronę chleb info, tu jest sporo informacji, także jak samemu zrobić zakwas, dużo przepisów i porad. Warto poczytać, warto też zapytać jakiegoś doświadczonego piekarza.

Podaje proporcje na małą, 24 cm keksówkę. Używam mąki orkiszowej i żytniej w propocji 2 części mąki żytniej, jedna orkiszowej.

Zaczyn:
1/4 szklanki zakwasu
1/2 szklanki wody
1 szklanka mąki żytniej 1850

Ogólna zasada przygotowania chlebów z przewagą mąki żytniej jest taka żeby zakwasić 1/3 mąki. Zakwasić czyli zrobić z niej zaczyn. Używam zakwasu żytniego którego wyhodowałam na zakwasie orkiszowym. Pewnie to jest jakaś herezja, ale działa. Wyjmuje go 2 godziny wcześniej, dodaje trochę mąki i letniej wody. Mieszam to wszystko i zostawiam przykryte ściereczką w ciepłym miejscu. Najlepiej na noc.
Tutaj wszystko o samodzielnym przygotowaniu zakwasu.
Następnego dnia zaczyn powinien podwoić swoją objętość, to czas żeby dodać do niego resztę składników.

1 szklankę mąki żytniej 1850
1 szklankę mąki orkiszowej 1850
1 szklankę letniej wody
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki brązowego cukru lub melasy

Mąke trzeba koniecznie przesiać. Nie tylko pozbędziemy sie zanieczyszczeń ale też napowietrzymy ją dodatkowo. Te numerki oznaczają jej rodzaj im wyższy tym mąka bardziej razowa. Wszystkie składniki mieszamy z zaczynem, mieszamy łyżką około 5 minut, napowietrzając ciasto. Odstawiamy na godzinę.
Foremkę smarujemy olejem i wysypujemy otrębami. Mieszamy ciasto, przekładamy do foremki i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce. Ciasto musi spokojnie powiększyć swoją objętość o mniej więcej 1/2. Czyli z połowy foremki do 3/4 podrosnąc. U mnie to trwa około 2 godzin, ale mój zakwas jest dość mocny. Próbowałam wyrastać ciasto na kaloryferze, ale to nie zdało egzaminu, wyrosło szybko, ale w pieczeniu opadło, musi się to dziać stopniowo i powoli.

Potem wstawiam chleb (uwaga) do zimnego piekarnika i nastawiam temperaturę na 200 stopni. To jest pewnie kolejna herezja, ale znowu działa. Jak piekarnik osiągnie temperaturę przelotową to smaruje chleb ciepłą wodą, zmniejszam temperaturę do 180 stopni i piekę jeszcze ok 30-40 minut, smarując ze dwa razy wodą – to zapobiega powstawaniu twardej skórki. W sumie piecze się około godziny.
Potem chwilę go studzę przy otwartym piekarniku, wyjmuje i studzę na kratce – to ważne – żeby się nie zaparzył od spodu. Po wystygnięciu, a najlepiej następnego dnia możemy zacząć go jeść. I zapewniam – nie możemy przestać!!!!

Słowa–klucze:
, , ,

Komentarze

Twój komentarz

Praktyczna piękna unikalna torba nie tylko na zakupy

Książka „Klapsa czy konferencja?”

Klapsa czy konferencja?

Nasza książka jest zupełnie inna niż wszystkie. Oprócz wielu wypróbowanych przepisów i wyjątkowego designu, dwóch kolorów okładki, ma ciekawą formę pamiętnika.

Każdy rozdział zaczyna sie od zabawnej historyjki z życia głownej bohaterki, która to urządza parapetówkę, leczy kaca, zaprasza rodziców na obiad i tak dalej. Opowieści te łączą sie z różnymi daniami, które to serwuje sobie i swoim najbliższym ta urocza osoba.

Co my tu z zresztą będziemy o tym opowiadać, to trzeba przeczytać!

Na zachęte obejrzyjcie sobie z bliska kilka stron.

Pokaż fragment książki

Kontakt