Wpisy oznaczone słowem–kluczem „przekąski”
-
- 12. 11. 2015, Asia J.
-
Po prostu wielka purchawa
Rosną sobie na łące, jesienią jak gdyby nigdy nic. Wyglądają jak jaja pterodaktyla rozrzucone w trawie. Na ich widok wyobraźnia pracuje. Chciałoby się coś z nimi zrobić, ale właściwie nie wiadomo co. Z pomocą przychodzą miejscowi gospodarze, którzy są przeszczęśliwi, gdy trzymają wielką purchawę w rękach i ślina im leci jak opowiadają nam co z nią zaraz będą robić. No i wiemy już co będzie na obiad – grzybowe schabowe! Pokaż cały wpis „Po prostu wielka purchawa”
- Komentarze:
- 0 Dodaj swój komentarz
- Słowa–klucze:
- grzyby, przepis, purchawka
-
- 03. 03. 2014, Asia J.
-
Quinoa z pieczonym dorszem
Kontunuując wątek Gluten Free proponuje wam pomysł na bardzo smaczną, pożywną i bezglutenową oczywiście przkąskę. To danie je st pyszne na zimno, więc możesz zabrać je ze sobą do pracy, zamiast kupować lunch od Pana Kanapki. Quinoa, która jest bazą tej sałatki jest specjalnym zjawiskiem kulinarnym , nie zawsze i nie wszystkim smakuje, często nie wiadomo jak ją przygotować. Pokaż cały wpis „Quinoa z pieczonym dorszem”
- Komentarze:
- 2 Dodaj swój komentarz
- Słowa–klucze:
-
- 07. 04. 2013, Magdalena
-
Mazurek pomarańczowy
Nie jestem religijna i nie obchodzę Świąt Wielkanocnych. Mam za to duży sentyment do świątecznego menu. Ryba w galarecie, pasztety, sałatka jarzynowa czy jaja faszerowane nigdy nie smakują mi tak bardzo jak wtedy. Fajnie jest też oblać rodzinę wodą i przysnąć na kanapie przy powtórce Kevina samego gdzieś tam a późnym wieczorem zjeść jeszcze malutki kawałek mazurka, albo kanapkę ze śledziem i marzyć o dodatkowym dniu świąt. W tym roku było jednak szczególnie. Po pierwsze była to pierwsza Wielkanoc z Leonem (moim nowym synem). Po drugie pierwszy raz zrobiłam jajka faszerowane, własnoręcznie utarłam kajmak i zrobiłam zupełnie nowy mazurek pomarańczowy. No i po trzecie spadło tak dużo śniegu, że zwalone w okolicy drzewa odcięły nas nas od prądu i zablokowały dojazd do wiejskiego domu gdzie spędzaliśmy święta.
- Komentarze:
- 0 Dodaj swój komentarz
- Słowa–klucze:
- jajka faszerowane, mazurek, przepis
-
- 25. 02. 2013, Asia J.
-
Sałatka z papaji
Udało mi się ostatnio wyjechać w daleką, wymarzoną podróż do krainy najpyszniejszego (moim zdaniem) jedzenia na świecie czyli do Tajlandii. Myślałam o tej podróży od lat, rozwarzając różne za i przeciw, czekając na odpowiedni, ten jedyny, właściwy moment… Pewnego dnia, jednak całkowicie poza moją kontrolą ;) moje własne życie, które rządzi się własnymi prawami wzięło mnie z zaskoczenia. Pokaż cały wpis „Papaya salad”
-
- 15. 01. 2013, Paulina
-
Serowe krakersy Magdy
W niedziele przygotowałam z Aśką potrawy do sesji Magazynu Smak. Było wspaniale, to był mój wymarzony, zimowy, magiczny piknik, z ogniskiem i zamarzniętym jeziorem! Zresztą efekty zobaczycie już niedługo w drugim numerze Smaku. Oprócz przepisów moich i Aśki, przepyszne serowe krakersy upiekła Magda Piwowar, dyrektor artystyczna Magazynu. Są pyszne, super serowe i banalnie proste do wykonanania. Doskonale smakują z karmelizowaną cebulą
Serowe krakersy
200 gr ostrego sera – najlepszy jest cheddar
100 gr masła
1 szklanka mąki
1/4 łyżeczki soli
ewentulanie przyprawy – ostra papryka, wędzona paprykaSer zetrzyj na drobnej tarce. Masło rozetrzyj w palcach z mąką, dodaj starty ser, przyprawy i zagnieć. Jeśli się nie chce skleić dodaj odrobinę zimnej wody. Włóż ciasto zagniecione w kulę do lodówki na godzinę. Rozwałkuj bardzo cienko bezpośrednio na papierze do pieczenia i wytnij szklanką kółeczka. Reszte ciasta zdejmij zagnieć znowu, rozwałkuj i potnij w paseczki. Zresztą kształty są dowolne :) Piecz w rozgrzanym do 180 stopniu piekarniku 10 -15 minut, aż się zrumienią. Smacznego!
- Komentarze:
- 0 Dodaj swój komentarz
- Słowa–klucze:
- cheddar, magazyn smak, serowe krakersy
-
- 12. 12. 2012, Paulina
-
Smażone rydze z czosnkiem
Szukam w necie informacji o późnojesiennych grzybach rosnących w naszych lasach i trafiam na wywiad z panem doktorem Grzybem o tym że singielki mają gorzej. To już dalej nie szukam. W kinach jest teraz swietny film Tam gdzie rosną grzyby, warty obejrzenia, nie tylko dla grzybiarzy i singli. Grzyby to wogóle jest dla mnie tajemnica, niby jedzenie ale tak naprawdę tylko smak i aromat, poza tym ta aura ryzyka i magii wokól nich. Jako dziecko spędzalam długie godziny w lesie z rodzicami zbierając te z rurkami i niektóre z blaszkami, lubiłam to. Chyba nawet bardziej niż jedzenie ich potem.Oprocz podstawowej klasyfikacji na bezpieczne z rurkami i te bardziej podejrzane z blaszkami wiem, że takie na przykład rydze można zbierać nawet późną jesienią, do pierwszych mrozów i śniegu. W tym roku ponoć był ich prawdziwy wysyp, dwa tygodnie temu do stolicy dotarł transport z Bieszczad, kupiłam dwa kilo. Smażyłam oczywiscie na sklarowanym maśle, były pyszne ale odważylam sie też je zakisić. W kamionce ułożyłam warstwy cebuli i zblanszowanych rydzowych kapeluszy, przesypując solą. Efekty bedą za jakieś dwa tygodnie, czyli prosto na wigilijny stół!
Pokaż cały wpis „Pierwszy śnieg, ostatnie rydze”
- Komentarze:
- 0 Dodaj swój komentarz
- Słowa–klucze:
- przepis, rydze
-
- 29. 10. 2012, Paulina
-
Frytki. Slow Food.
W sobote na Film Food Festiwal, wraz z Em i MP obejrzałam wspaniały film. Dokument „Wtajemniczeni” Maćka Kowalczuka, który powstał podczas Cook it Raw na Suwalszczyznie, przyblizajacy nam postacie fantastycznych kucharzy ktorzy brali udzial w tej imprezie, a także lokalnych wytwórców zywności – pani Teresy która w przyczepie kempingowej piecze swoje słynne sękacze, pana Marka, który w Czerwonym Folwarku wędzi sielawy, Thomasa ze Szwajcarii produkującego legendarne już sery i wielu innych. Film jest piękny, mądry i bardzo inspirujący, dystrybucją ma się zająć Canal +, więc wypatrujcie bo warto go zobaczyć.
Oczywiście taki film zaostrza apetyt, pogoda nie zachęcała do spacerów, a obiecany obiad okazał sie fatamorganą więc wraz z MP bierzemy sprawę w swoje ręce. Mamy parę ziemniaków, 2 marchewki, seler, jabłka i hamburgery. Chcemy frytki, nie chcemy smierdzieć olejem, zróbmy to tak jak się robi w Ameryce. Pokrojone ziemniaki wrzucamy na zimy olej i powoli doprowadzamy do wrzenia. Brzmi dziwnie, ale postanawiamy spróbowac, zwłaszcza że podpieram sie autorytetem NYT gdzie kiedyś o tym przeczytałam. Więc mamy garnek pełny oleju do smażenia w nim kilka pokrojonych na frytki ziemniaków, wstawiamy na mały ogień i zaczynamy podgrzewać. Metoda okazuje się doskonała, jedyną jej wadą jest to że trwa to dość długo – około 40 minut. No ale w międzyczasie MP robi tartę tatin i smaży hamburgery, więc trudno powiedzieć żeby czas sie jakoś specjalnie dłużył. W połowie smażenia do gorącego oleju trafiają jeszcze 2 pokrojone marchewki i seler.
Efekt jest doskonały, frytki są idealne, te z marchewki i selera też, olej nie śmierdzi ani nie pryska. Zycie jest piękne.
- Komentarze:
- 3 Dodaj swój komentarz
- Słowa–klucze:
- cook it raw, frytki, slow food
-
- 08. 09. 2012, Paulina
-
Kimchi
Szczerze mówiąc są warzywa, która mam w niejakiej pogardzie. Rózne są tego przyczyny, czasem złe wspomnienia, czasem jakieś zwyczaje, które spychają taką na przykład kapustę pekińską do roli wypełniacza kebabów i tanich surówek w kiepskich jadłodajniach. A tymczasem z kapusty pekińskiej czyli napa cabbage wielomilionowa rzesza koreańczyków przyrządza swój narodowy przysmak – kimchi. W podstawowej wersji jest to sfrementowana kapusta pekińśka, czasem z dodatkiem białej rzodkwi, z czosnkiekm, imbirem i sosem rybnymm, piekielnie ostra i bardzo wciągająca. Koreańczycy podają ją w małych ilościach do każdego posiłku, albo używają jako składnik licznych potraw. Ponoć jest to jedna z najzdrowszych potraw na świecie, pełna witamin, dobroczynnych kultur bakterii odpowiedzialnych za fermentacje, a także czosnku i ostrej papryki wspomagających trawienie.
Moja miłość do kimchi rosła powoli, przez podejrzliwe obwąchiwanie, ostrożne skubanie pałeczkami, aż wybuchła w Berlinie, gdzie jest sporo świetnych koreańskich restauracji, była też jedna długa rozmowa w TLK z Krakowa o kiszonkach. Wreszcie dojrzałam do tego żeby zrobić swoje własne KIMCHI!
Poczytałam trochę przepisów, porozmawiałam z wieloletnim praktykiem różnorakich azjatyckich kiszonek JP i oto dwulitrowy słoik świetnego, ostrego, kwaśnego kimchi jest już prawie pusty. Czas robić następne!
Pokaż cały wpis „Kimchi”- Komentarze:
- 4 Dodaj swój komentarz
- Słowa–klucze:
- biala rzodkiew, kapusta pekinska, kimchi, kuchnia koreanska, ostra papryka
-
- 26. 08. 2012, Paulina
-
Bliny
Będąc jakiś czas temu w Rosji marzyłam o tym żeby zjeść gryczane bliny z kwaśną śmietaną. Taka ponoć tradycyjna rosyjska potrawa. Niestety nie udało mi się, wogóle nie udało mi się zjeść NIC dobrego. Wróciłam rozczarowana ale postanowiłam więc wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić kolacje rosyjską z blinami, ogórkami małosolnymi i ikrą z bakłażana. Muszę przyznać że była to kolacja nie dość, że bardzo smaczna to jeszcze dość tania, więc polecam wszystkim jako kryzysowe rozwiązanie.
Pokaż cały wpis „Bliny”- Komentarze:
- 0 Dodaj swój komentarz
- Słowa–klucze:
- bliny, losoś, mąka gryczana
-
- 08. 05. 2012, Asia J.
-
Sałata z mlecza
Była majówka, było gorąco, wiosna na moment zamieniła się w upalne lato. W oka mgnieniu wszystko się zazieleniło i zakwitło, a conieco nawet przekwitło. Miałam przyjemność spędzać ten czas w świetnym towarzystwie,w plenerze, nad Wisłą, daleko od szosy. Była z nami pewna stara czarownica i się zaczęło. Ponieważ byl straszny upał, jedynym do przyjęcia pomysłem na posiłek była sałata. Czarownica poszła na spacer i przyniosła naręcze młodych listków mniszka lekarskiego czyli inaczej mówiąc mlecza, postanowiliśmy zaeksperymentować też z kwiatami. Kwiaty w całości trudno jest niektórym przełknąć, więc polecam jedynie ozdobienie sałaty ( jeśli wogóle) przy użyciu samych płatków, wrzuconych przed podaniem. Pokaż cały wpis „Dandelion, mniszek czyli salatka z mlecza”
- Komentarze:
- 3 Dodaj swój komentarz
- Słowa–klucze:
- dandelion, mlecz, mniszek lekarski, przepis
Książka „Klapsa czy konferencja?”

Nasza książka jest zupełnie inna niż wszystkie. Oprócz wielu wypróbowanych przepisów i wyjątkowego designu, dwóch kolorów okładki, ma ciekawą formę pamiętnika.
Każdy rozdział zaczyna sie od zabawnej historyjki z życia głownej bohaterki, która to urządza parapetówkę, leczy kaca, zaprasza rodziców na obiad i tak dalej. Opowieści te łączą sie z różnymi daniami, które to serwuje sobie i swoim najbliższym ta urocza osoba.
Co my tu z zresztą będziemy o tym opowiadać, to trzeba przeczytać!
Na zachęte obejrzyjcie sobie z bliska kilka stron.