Wpisy oznaczone słowem–kluczem „nasi goreng”

  • 11. 02. 2010, Paulina

    Kolacja indonezyjska- nasi goreng, tempeh i bumbu

    Co ma wspólnego tempeh z klapkami z Muji? To że jest świetny i najbliżej można znaleźć go w Berlinie. No dobra ale co to jest? W skrócie to sfermentowane w całości ziarna soi sprasowane w duże kostki. Inny niż tofu, tempeh ma więcej charakteru. Jest bardzo popularny w Indonezji, dwa lata temu podróżując po tym cudownym kraju, zajadałam sie nim po uszy.

    Najbardziej smakował mi smażony na głębokim tłuszczu z sosem z orzeszków ziemnych. W Warszawie udało mi się go kupić raz, za jakąś zdecydowanie wygórowaną cenę w luksusowym sklepie ze zdrową żywnością ( prawie oksymoron). Ogólnie porażka. Ale ponieważ jestem obywatelem świata i co jakiś czas podróżuje tu i tam, to jak tylko miałam okazję przywozilam sobie opakowanie jedno lub dwa. Jakieś dwa tygodnie temu byłam na chwilkę w Amsterdamie, kupiłam tempeh i po powrocie urządziłam prawdziwą indonezyjską kolacje w środku tej okropnej zimy.
    Przygotowałam nasi goreng i smażony tempeh z sosem orzeszków ziemnych czyli, zaraz, zaraz niech sięgne do fachowej literatury…bumbu. Tak, sos z orzeszków ziemnych nazywa się w Indonezji bumbu. Czyż to nie jest urocze?
    Nasi goreng to jest po prostu smażony ryż. Najlepiej użyć ryżu, który został ugotowany dzień wcześniej. Swieżo ugotowany jest zbyt wilgotny. Dla 4-5 osób będziemy potrzebować:

    1 i 1/2 szklanki ryżu (suchego, który gotujemy poprzedniego dnia)
    2 marchewki
    200 gr groszku cukrowego, można kupić świeży, ja szczerze mówiąc użyłam mrożonego
    pęczek cebulki dymki
    garść posiekanej kolendry (opcjonalnie)
    3 ząbki czosnku
    2 łyżki koncentratu pomidorowego
    2-3 świeże papryczki chili
    ok 3cm kawałek imbiru
    2 trawy cytrynowe (opcjonalnie)
    sos rybny lub sojowy
    1 łyżka cukru
    olej do smażenia

    Ucieramy w moździerzu, albo mikserem, albo drobno siekamy imbir, chili (pozbawiamy wcześniej pestek), czosnek, trawe cytrynową jak mamy, dodajemy koncetrat pomidorowy i cukier.
    Marchewki kroimy w małę podłużne kawałki, groszek myjemy, lub rozmrażamy.
    Kroimy cebulkę dymkę. Rozgrzewamy olej na dużej, głebokiej patelni, najlepiej jakby to był wok, smażymy aromatyczną pastę, dodajemy marchewki, groszek, białą część cebulki.
    Kiedy warzywa zmiękną dodajemy sos rybny lub sojowy, mieszamy, dodajemy ryż. Chwilę smażymy, mieszając i gotowe! Posypujemy pozostałą cebulka i kolendrą jeśli mamy.

    Teraz robimy sos z orzeszków ziemnych – to jest jeszcze prostsze. W naszej książce jest taki sos, w przepisie na gado-gado (uwielbiam tę nazwę ;). Od tamtego czasu go trochę uprościłam, zamiast surowych orzeszków ziemnych używam poprostu masła orzechowego. Wydaje mi się, że nie jest wielkie przestępstwo kulinarne.

    Szybki sos z orzeszków ziemnych:
    1 sloik masła orzechowego
    1 puszka mleka kokosowego (opcjonalnie)
    3 ząbki czosnku
    2 trawy cytrynowe (opcjonalnie)
    2 cm kawałek świeżego imbiru
    2 świeże papryczki chili
    wyciśnięty sok z cytryny
    sos rybny lub sojowy
    cukier
    olej
    trochę gorącej wody

    Obieramy czosnek i imbir, kroimy drobno, papryczkę pozbawiamy pestek i też kroimy, trawę cytrynową siekamy drobniutko. Wszystkie przyprawy możemy utrzeć też w moździerzu lub blenderem. Rozgrzewamy olej, wrzucamy pokrojone przyprawy, chwilkę smażymy, dodajemy sos rybny, cukier i masło orzechowe ze słoika. Jeśli mamy dodajemy mleko kokosowe. Możemy dodać trochę gorącej wody, z pół szklanki, zwłaszcza jak nie mamy mleka kokosowego. Sos powinien mieć konsystencję gęstej śmietany. Dodajemy sok z cytryny i jakby był za mało słony więcej sosu rybnego. Jeśli jest za gęsty to trochę więcej wody.
    Gotowe.

    A co z głównym bohaterem tego wieczoru czyli z tempeh? Pokroiłam go w dość cienkie plastry i skropiłam sosem sojowym w oczekiwaniu na wolną przestrzeń do smażenia, bo nie wiem czy wiecie moja kuchnia jest bardzo malutka.

    Rozgrzałam na patelni sporo oleju i zaczęłam smażyć tempeh, tak aby każdy plaster swobodnie w tym oleju sobie pływał i równomiernie brązowiał. Usmażone kawałki odsączyłam na ręczniku papierowym a potem schowałam do rozgrzanego piekarnika, żeby nie wystygły w oczekiwaniu na gości. Goście tego wieczoru byli bardzo punktualni, nic nie wystygło ani się nie przypaliło, tempeh był chrupiący, a sos aromatyczny i pikantny.

    Polska premiera tempehu okazała się sukcesem!

    Komentarze:
    4 Dodaj swój komentarz
    Słowa–klucze:
    , , , ,
Praktyczna piękna unikalna torba nie tylko na zakupy

Książka „Klapsa czy konferencja?”

Klapsa czy konferencja?

Nasza książka jest zupełnie inna niż wszystkie. Oprócz wielu wypróbowanych przepisów i wyjątkowego designu, dwóch kolorów okładki, ma ciekawą formę pamiętnika.

Każdy rozdział zaczyna sie od zabawnej historyjki z życia głownej bohaterki, która to urządza parapetówkę, leczy kaca, zaprasza rodziców na obiad i tak dalej. Opowieści te łączą sie z różnymi daniami, które to serwuje sobie i swoim najbliższym ta urocza osoba.

Co my tu z zresztą będziemy o tym opowiadać, to trzeba przeczytać!

Na zachęte obejrzyjcie sobie z bliska kilka stron.

Pokaż fragment książki

Kontakt